piątek, 13 czerwca 2014

Przeł. Jugowska - Przeł. Woliborska - geoturystycznie rowerem

Tym razem wpis będzie dotyczył nie jednego miejsca a trasy rowerowej, a właściwie szlaku. Poniżej przy zdjęciach omówię dokładnie to co możemy na tym szlaku zobaczyć, a wcześniej kilka słów wprowadzenia. Trasa rowerowa jest oznaczana na mapach turystycznych kolorem niebieskim a także tabliczkami Strefy MTB Sudety - trasa żółta. Odcinek między dwoma przełęczami mierzy około 13,6 km i wiedzie przez całą długość szutrową drogą leśną, bez żadnych technicznych odcinków. Droga ta jest dobrze ubita, szeroka i pozbawiona morderczych podjazdów - wiedzie średnio na wysokości 700-800m n.p.m. lokalnie osiągając maksymalną wysokość 860m i obniżenie 610m (dane z Google Earth). Co ważne, w ostatnim czasie droga została poddana "odświeżeniu" przez leśników w wyniku czego, po jej lewej stronie, w podcięciach stoku odsłoniły się skały budujące masyw sowiogórski, które możemy bez problemu obserwować. To niewątpliwie stanowi dodatkową atrakcję, bowiem w czasie przejażdżki tą trasą możemy sobie zrobić krótkie postoje i zapoznać się z budową geologiczną Gór Sowich.




Początek trasy - iście górska autostrada, aż do samej przeł. Woliborskiej

obowiązkowa dla mnie mapa topograficzna 1:10 000, służąca do lokalizowania wychodni skalnych a nie nawigacji - trasa jest bardzo prosta i dobrze oznakowana, na wycieczkę wystarczy zwykła mapa turystyczna



większość trasy wiedzie przez piękne lasy świerkowe, miejscami przetykane przez zielone łączki

Od lewej G. Grabina i Kozia Równia, a w dole schronisko Zygmuntówka

Latem wypas a zimą stok narciarski - widoki prawie takie jak na Podhalu.

Pojawiają się pierwsze akcenty geologiczne przy trasie -  bloczek migmatytu.

Widok z trasy na polanę powyżej Przeł. Jugowskiej, nad którą biegnie szlak na Wielką Sowę.




Interesujące formy erozyjne w zwietrzelinie - krople deszczu intensywnie erodują luźny materiał pomiędzy okruchami skalnymi tworząc szereg równoległych bruzd i zagłębień. Takie formy są spotykane także w dużo większej skali (i efektowniejszej) jak na przykład w Prowansji (Francja) - polecam sprawdzić google pod hasłem: Demioselles Coiffees

Niewielkie skałki gnejsowo-migmatytowe poniżej szlaku - ostry zakręt w lewo, ok. 2.9 kilometr trasy od przeł. Jugowskiej

antropogen - czyli to po czym jedziemy - kruszywo nawiezione z kamieniołomu diabazu w Słupcu (Nowa Ruda)

Jest to dość gruboziarnista skała, dość nietypowa, bo diabazy zazwyczaj są skałami drobnoziarnistymi. Wyraźnie zaznaczona jest tutaj struktura ofitowa, podkreślona przez wydłużone kryształy jasnych plagioklazów i plamy ciemnych piroksenów.

W bardzo licznych podcięciach stoku powyżej drogi możemy obserwować skały budujące masyw Gór Sowich, w większości są to gnejsy i migmatytu, ale czasami trafiają się jasne żyły i soczewy pegmatytów, jak ten powyżej.


Widok na zabudowania Jugowa

Odsłonięcie migmatytów (zachodnie stoki Popielaka)

Rzucający się w oczy ostry fałd, świadczy o tym, że na skała była poddawana silnemu ściskaniu. Można także zauważyć zgrubienia jasnych składników skały, które powstały w wyniku częściowego upłynnienia pierwotnej skały.

W zbliżeniu wyraźnie widać budowę migmatytu - jasny leukosom który tworzą ziarna kwarcu i skaleni oraz paleosom zbudowany z blaszek biotytu.

Widok z trasy na zachód - w dole widoczne obniżenie w skałach osadowych (częściowo wulkanicznych) karbonu i permu niecki śródsudeckiej a horyzont stanowi krawędź odpornych na wietrzenie, kredowych piaskowców - tych samych, które budują szczyty Gór Stołowych.

Kolejne odsłonięcie migmatytów (gdzieś pomiędzy G. Popielak i G. Kamień) - te charakteryzują się przewagą jasnych minerałów jak skaleń i kwarc, natomiast biotyt jest w niewielkich ilościach, tworząc jedynie drobne smugi.

Ciąg odsłonięć na zachodnim zboczu G. Wolica - miejsce o tyle ciekawe, że obfituje w ciała pegmatytowe, które odsłaniają się na przestrzeni paruset metrów. W niektórych z nich łatwo zauważyć czarne skupienia turmalinów, a przy odrobinie szczęścia można trafić nawet na kryształy z wykształconymi błyszczącymi ścianami.

Czarne zrosty turmalinu w pegmatycie.

Mocno połyskujące blaszki srebrzystego muskowitu, jednego ze składników sowiogórskich pegmatytów. Warto taka blaszkę wykruszyć ze skały i sprawdzić nietypową dla minerałów właściwość, jaką jest giętkość. Muskowit (należący do grupy mik) cechuje się właśnie dość dużą giętkością i cienką blaszkę tego minerału bez problemu możemy wygiąć w palcach a ta wróci do pierwotnego kształtu.

Mały, ale błyszczący kryształ czarnego turmalinu.

Zjazd do najniższego punktu trasy (ok. 610 m n.p.m.) - niewielkiej przełączki między Wolicą a Lirnikiem. Niby miejsce niczym się nie wyróżniające, jednak z geologicznego punktu widzenia, właśnie gdzieś tutaj pod drogą przebiega granica między dwoma dużymi jednostkami geologicznymi Sudetów - masywem sowiogórskim i niecką śródsudecką.

Trasa z kierunku południowego skręca na wschód, ale warto poświęcić chwilę i pojechać dalej na południe wyraźną leśną drogą, by po 100m  dotrzeć do grzbietu góry Lirnik. Jest to jedno z ciekawszych pod względem geologicznym miejsc. Masyw zbudowany jest z dolomitów, lokalnie silnie skrzemionkowanych, które tworzą wyraźne wychodnie skalne na grzbiecie, określane mianem "Diamentowych Skałek". Nie bez powodu dostały taką nazwę, bowiem na powierzchniach spękań i pustkach skalnych wykrystalizował kwarc w postaci bardzo błyszczących, drobnych kryształków. Bez problemu można takie znaleźć w bloczkach leżących w lesie.

Wzgórze Lirnik ma także swoją historię górniczą - wystarczy spojrzeć z drogi w dół a zobaczymy szereg nierówności w stoku - zapadliska, niewielkie hałdy - to ślady dawnego górnictwa kruszcowego, głównie miedzi. Najstarsze zapiski o czynnej tutaj kopalni pochodzą z początku roku 1605, ale eksploatacja kruszców możliwe, że sięga jeszcze czasów średniowiecznych

Dalsza część trasy, tuż za przełączka pod Lirnikiem (po prawej stronie) - te obniżenie terenu, także ma swoje odbicie w budowie geologicznej... 

... w podcięciu drogi zauważyć można dość liczne duże otoczaki i głazy jakie można spotkać w korytach górskich potoków, lecz tutaj ani w okolicy takiego nie mamy. Skąd więc się one tutaj wzięły? Odpowiedź można znaleźć nieco głębiej, bo jakbyśmy przekopali tą skarpę trafimy na zwięzłe skały zbudowane z tych otoczaków - zlepieńce wieku karbońskiego. I faktycznie, dawno temu mieliśmy tutaj szereg górskich rzek oraz osypisk u podnóża dawnych gór, które były intensywnie niszczone.

Większość tych głazów i otoczaków to gabra, skały magmowe głębinowe, które są spotykane w otoczeniu masywu sowiogórskiego (Ślęża, masyw Braszowic, Nowej Rudy). O ile same gabra są skałami dość odpornymi na niszczenie (w Braszowicach są wydobywane na kruszywo) to akurat same zlepieńce, a właściwie ich spoiwo nie są szczególnie wytrzymałe, zwłaszcza w porównaniu do otaczających gnejsów sowiogórskich i dolomitów z Lirnika. Stąd mamy wyraźne obniżenie w miejscu występowania zlepieńców.



Widok na hałdę po kopalni węgla w Nowej Rudzie oraz na dalszym planie G. Św. Anny.

Ostatnie rozświetlenie trasy przez słońce.




Jedno z najwyższych podcięć drogi, oczywiście gnejsy i migmatyty.

Ostry zakręt na niewielkim grzbiecie pomiędzy górami Kamień i Dzik - najciekawsze odsłonięcie pegmatytu, który tworzy wyraźnie odznaczoną żyłę o miąższości ok. 2 metrów. Poza głównymi składnikami kwarcem i skaleniem możemy w nim zauważyć dwa rodzaje mik -  czarny biotyt i srebrzysty muskowit.



Ostatnie widoki na zachód z okolic przeł. Woliborskiej

Zjazd do Bielawy z przełęczy w końcowym odcinku oferuje wspaniałą panoramę na Wzgórza Bielawskie.




 I na koniec jeszcze krótki filmik -  podczas zjazdu z przełęczy w stronę Bielawy, udało mi się spotkać grupę młodych muflonów.